Janusz urodził się i umarł w Krakowie - kolebce polskiego jazzu. Talent muzyczny przejawiał od najmłodszych lat. Uczył się w klasie skrzypiec szkoły muzycznej w Krakowie. Szybko jednak zainteresował się klarnetem, a następnie saksofonem. W okresie nauki, dzięki przychylności Alojzego Thomysa, starał się rozwijać swoje zainteresowanie muzyką taneczną, dixielandem, stylem chicagowskim, swingiem, oraz saksofonistami - Colemanem Hawkinsem, Benem Websterem i Stanem Getzem.
Jazz zaczął grać jako 17-latek. Grywał w krakowskich knajpach i zarabiał pieniądze, by utrzymać rodzinę.
"Z jazzem nawiązałem kontakt bardzo wcześnie. Miałem taki etap, że nie wyobrażałem sobie, że może mi się coś podobać, poza jazzem tradycyjnym. Do saksofonu doszedłem przez klarnet. W 1959, z pomocą rodziców, kupiłem sobie saksofon tenorowy, a to był atut, który otwierał drzwi nawet do Piwnicy pod Baranami. Ale najważniejszy był lokal krakowskiego jazz clubu, mieszczący się w średniowiecznej kamienicy przy ul. św. Marka. Niewtajemniczonym bardzo trudno było się tam dostać. Zobaczyłem tam całą krakowską czołówkę - Drążka Kalwińskiego, Wojtka Karolaka, Gucia Dyląga. Nie było łatwo się do nich zbliżyć, bo to byli ludzie, działający na innym pułapie. Ale na jakimś jamie odważyłem się, i wydałem kilka dźwięków. Ktoś powiedział: "Ty, stary, ty nawet nieźle swingujesz!". To mnie zmobilizowało" - opowiadał Janusz Muniak w wywiadzie dla "Jazz Forum" w 1977.
https://www.youtube.com/watch?v=dHa-HR-3oQI
czes59 2020-06-04
Pięknie z pasją opisujesz:) Ja z kolei lubię słuchac tzw. dinozaurów, jak: Jethro Tull, Procol Harum, oczywiście Pink Floyd, Deep Purple.
ricky 2020-06-05
czes59 - słucham różnej muzyki, która wpadnie mi w ucho i da się zanucić, dinozaurów też ale najbardziej lubię jazz
(komentarze wyłączone)