Chciał się schować w tej bieli ale jakoś mu nie wyszło
W końcu trochę świat pobielał. Hondziana mruczy niezadowolona, że ją na ten mróz wyciągnęłam i na dodatek przez wertepy każę jechać ale dzielnie pokonuje wszelkie trudności terenu. Do pełni szczęścia brakuje tylko słoneczka i łośków. Godziny mijają a ja nie mogę nigdzie wypatrzeć tych cudaków.
Ujechałyśmy się obie, czas na jakiś przystanek i wyprostowanie, choć odrobinę, usiedzianych kości. Okolica śliczna, nawet widoczki nadające się do fotografowania zachęcają do postoju. Przeciągnęłam się leniwie, niedbale rzuciłam okiem na okolicę i zabrałam się za fotograficzne znęcanie się nad rozpadającym płotkiem i drzewkami.
Dopiero teatralny szept mojej mamy wyrwał mnie z próby artystycznego pokazania nędznej resztki starych desek. Tuż obok mnie stał sobie piękny król Biebrzańskich bagien i z wielkim zainteresowanie przyglądał się moim wygibasom przy płocie.
Zamarłam a w ręku razem ze mną zamarł aparat z jakimś nędznie króciutkim obiektywem. O zgrozo ! Jak znam życie ten cud natury za sekundę postanowi się oddalić w zorganizowanym pośpiechu a mi pozostanie pluć sobie w brodę do końca tej zimy.
No nic musiałam podjąć choć próbę sięgnięcia do samochodu po drugi aparat. Udając, że wcale nic nie robię i zupełnie się nie ruszam dotarłam do samochodu. I o mało szlak nie trafił mnie po raz drugi. Aparat leżał sobie porządnie zapakowany w plecaku. A jak wiadomo w takich chwilach plecaki popisują się wyjątkową złośliwością i wrednością. A to się zamki zacinają, a to sznureczki zaplączą, coś się nie chce otworzyć a drugie domknąć. Uff wydarłam aparat. Łosiu nadal stoi i patrzy na ten cały cyrk.
Drżącą ręką włączam pstrykadełko, przykładam do oka i ….. „ full card” Słabo mi się zrobiło. Nie skasowałam zdjęć z karty i teraz jedyne co mogę zrobić to nadal modlić się w duchy, żeby zwierzak nie postanowił odejść. Swoja droga jak do tej pory okazywał nadzwyczajny spokój ducha. Formatowanie ciągnęło się w nieskończoność a ja ekspresowo osiągnęłam stan przedzawałowy. Sekundy mijają a ja przez skórę czuję, że za chwileczkę łosiu sobie pójdzie. JEST!!! Karta pusta, podnoszę aparat i robię trzy zdjęcia. Czwarte to uroczy zadek króla bagien, znikający w krzaczorach.
Wierzcie mi, że nawet w temperaturze -9 człowiekowi może się zrobić upiornie gorąco.
milko 2014-12-30
Ale fajnie! No dosłownie obrazek! Opowieść przednia! Skąd ja to znam! Kilka razy w ogóle nie spakowałam karty do aparatu! Na szczęście łoś mi nie podszedł :-)
orioli 2014-12-30
Tak było, poświadczam. Mało zeza rozbieżnego nie dostałam, obserwując te manewry i usiłując skupić się na łosiu.
I jeszcze udawałam, że nie słyszę, co ona tam pod nosem burczy.
Następny dzień też był cudny. Co wstawiłyśmy do lasu nogę, to zza drzew pokazywał się łosiek albo i dwa, nie bacząc na to, że nie zawsze mamy sprzęt w rękach.
mariol6 2014-12-30
Ależ lubię te Twoje opowieści... Fajnie, że jesteś. :-)
bourget 2014-12-31
hahaha...ubawilam sie po pachy!
sorki;)
ale ten losiu byl chyba bardzo zaciekawiony Twoim miotaniem sie i na szczescie poczekal, bo efekt koncowy jest fantastyczny!!
Cudowne bydle w krainie krolowej sniegu...:)
anka89 2014-12-31
Spełnienia marzeń w Nowym 2015 Roku
cudownych ujęć i samych radosnych dni !!!
__________•(▒▒▒▒)•Serdeczne
________•(▒▒▒▒▒▒)• Pozdrowienia!!!
______•(▒)_(█)(█)(█)_(▒)•
____•(▒)(█)_____ ___(█)(▒)•
__•(▒)(█)______XII____(█)(▒)•
_•(▒)(█)______\\_|______(█)(▒)•
•(▒)(█)________\\|__ _____(█)(▒)•
•(▒)(█)_IX______O____III_(█)(▒)•
•(▒)(█)_________________(█)(▒)•
_•(▒)(█)_______________(█)(▒)•
___•(▒)(█)_____VI____ (█)(▒)•
_____•(▒)(█)________(█)(▒)•
_______•(▒)_(█)(█)(█)_(▒)•
________•(▒▒▒▒▒▒▒)•
_____•(▒▒▒)(_____)(▒▒▒)•
___ •(▒▒▒)_________(▒▒▒)•
andrzejp 2015-02-11
Jestem kolejny raz pod ogromnym wrażeniem...podziwiam i tak naprawdę zazdroszczę !!!