Do tej pory szukałam go wytrwale, ale bez większych sukcesów. Owszem, wiedziałam, że zamieszkuje podmokłe krzaczory, nawet słyszałam jego piękny śpiew, ale już z fotografowaniem to była inna bajka.
Wypadał czasem na brzeg zarośli albo pokazywał się na czubku najwyższego krzewu, ale mój refleks i ręka nie nadążały. Do czasu.
Artystę ze zdjęcia zauważyliśmy przypadkiem na brzegu rzecznego trzcinowiska, czyli w miejscu gdzie raczej bym się go nie spodziewała. Kolejnym zaskoczeniem okazało się jego zachowanie.
wydra73 2019-05-15
To jest bonus:nieoczekiwane miejsce i zachowanie. Bardzo spokojniutko siedzi
i urodą czaruje.