Tegoroczne pleszki są wyjątkowe jeszcze pod innym względem. Poprzednie samczyki, z chwilą zasiedlenia budki, obejmowały cały teren w posiadanie. Nikt i nic nie mogło pojawić się w pobliżu ich rodziny bezkarnie. Alarmujący gwizd rozlegał się już od świtu, bo w pobliżu przeleciała wrona, sikory przy baseniku - gwizd, dzięcioł na drzewie - larum, kot w ogrodzie - istne piekło.
Zaalarmowani wybiegaliśmy w piżamach płoszyć intruzów, prawie pełniliśmy dyżury na zmianę z samczykiem. I tak przez ok. 2 tygodnie, aż ptaki wyprowadziły młode i w ogrodzie zapadała cisza.
Teraz cicho jest od początku, bo z jakiegoś względu ta para prawie nie gwiżdże. Samczyk cichuteńko przemyka między gałązkami, a ciekawski jest ogromnie. Ponieważ w domu trwa remont, co pewien czas trzeba coś wynieść, coś przynieść. Pan pleszka natychmiast pojawia się w pobliżu i milcząc przygląda się wykonywanym pracom. Inne ptaki też go nie obchodzą. Dzięcioły urzędują nieopodal z młodymi, a jemu to nie przeszkadza. Cóż, indywidualista mi się trafił.
wydra73 2020-06-30
Po histerykach nadszedł zrównoważony, nie melancholik, skoro ciekawski. Albo z nieznanych powodów głosu nie ma.
bourget 2020-07-01
jak to fajnie byc tak blisko z matka natura...nic mnie nie moze cieszyc bardziej jak taki kontakt...
mpmp13 2020-07-05
Skoro jedzenia jest w tym gościnnym ogrodzie dość dla wszystkich ,to po co wojny toczyć?